Bez wątpienia muszę Wam się do czegoś przyznać! Uwielbiam zwiedzać
miasta. Owszem.. góry, morza ale miasta w jakiś sposób mnie fascynują.
Uwielbiam ten gwar. Uwielbiam ten zapach rozgrzanego asfaltu.. uwielbiam wąskie
uliczki i cudowne budynki. Nie zdziwi Was, więc to, że wizja wyjazdu do
Warszawy mnie niesamowicie ucieszyła. O zwiedzaniu mogłam zapomnieć, chociaż
plany miałam bardzo ambitne. Małżon wyruszył spełniać marzenia, a my z Tosią
miałyśmy całe dwa dni dla siebie. No i działo się ! Sami sprawdźcie poniżej :)
Sobota to lenistwo oj błogie lenistwo. Pół dnia spędziłyśmy na
basenie. Bąbelki, pluski czy dziecku jest coś więcej do szczęścia potrzebne. Po
dwóch godzinach pluskania relaksowałyśmy się w ogrodzie hotelowym, bo upał był
niesamowity. Prażyło tak, że sama myśl o spacerze przyprawiała mnie o dreszcze.
Tosia też raczej nie miała ochoty ruszać się z hotelu. Zresztą jak miałaby się
męczyć, a ja przy niej to wolałam oszczędzić nam wszelkie przykrości. Bo takie
wyjazdy mają być przyjemne, a nie pełne stresów.
Blogowanie dostarcza mi inspiracji,
motywacji i daje mi dużo energii. Na etapie planowania takich wyjazdów z pomocą
przychodzą mi moje blogowe znajome. Bo dzięki Monice zjedliśmy pyszny obiad w
Wilanowie, a dzięki Kamili wybraliśmy się na równie cudny spacer po mieście.
Oczywiście propozycji miałam dużo więcej, ale pogoda troszkę pokrzyżowała nam
plany turystyczne. Bo jak pisałam wcześniej było za ciepło.
W niedzielę byłyśmy już bardziej
aktywne. Po śniadaniu wyfrunęłyśmy do planetarium przy Centrum Sztuki Kopernik,
później obiad pod Pałacem Kultury, szybki myk do Złotych Tarasów, a o 15 już
byłyśmy w okolicy Mokotowa żeby Mężusia odebrać z pracy, szkolenia.. ok kiedyś
Wam napiszę o tym, dlaczego w ten piękny weekend obracałyśmy sie po Warszawie
same.
Czy widzicie to, co ja powyżej ? No
tak w tym samym hotelu, co my mieszkała Reprezentacja Polski w Piłce Nożnej
przed meczem Polska - Gruzja. Dowiedzieliśmy się o tym fakcie jak mijaliśmy się
w windzie czy na korytarzu z mężczyznami w czerwonych koszulkach z orzełkami.
No i żebyście widzieli naszą konsternację. Pytania zadawaliśmy sobie proste:
Kto to , co to eee to nie oni. Tłumy w holu głównym młodziaków, którzy są
łowcami autografów całkowicie nas utwierdziły w naszych domysław.
Humory dopisywały, a to najważniejsze !
Dzisiaj zaczynamy kolejny weekend.
Jedno jest pewne będzie on aktywny, pełen emocji i w cudownej rodzinnej
atmosferze.
Miłego weekendu <3
_______________________________________________
Pozostałe podsumowania weekendowe z 2015 roku:
No faktycznie się działo :) uwielbiam takie rodzinne weekendy:) ten akurat spędzę samotnie, ale przyszły... u nas w przyszły to dopiero będzie się działo :D
OdpowiedzUsuńOj działo się !! Oby więcej takich weekendów dla nas i dla Ciebie :*
Usuń