Dzień
za dniem, miesiąc za miesiącem. Małymi kroczkami zmierzamy do przodu. Głowy do
góry, pierś wypięta powtarzamy sobie każdego dnia. Myślimy o przyszłości. Co
będzie jutro, a co za rok. Dzieci rosną, a my się starzejemy.. no tak ostatnio
powiedziałam córce, że jestem jej starą matką. Ubaw miała po pachy, a chwilę
się zastanowiłam. Mimo, że do trzydziestki mam jeszcze chwilkę to czas płynie
nieubłaganie. Każdy fragment naszego życia, każde mniej lub bardziej istotne
wydarzenie chcemy rejestrować w najgłębszych zakamarkach naszego umysły.
Niestety nie jesteśmy w tej kwestii idealni. Wręcz przeciwnie. Potrzebujemy
bodźców i wspomagaczy. Takim bodźcem do zachowania wspomnień może być PRINTU.

Prezentowana fotoksiążka jest naszą
pierwszą od Printu. Na samym początku wychodziłam z założenia, że jest to
kolejna zwykła fotoksiążka. Pomyślicie pewnie, że ją dostałam to tak piszę. Nic
mylnego. U mnie takie ustawki by nie przeszły. Ta książka ma w sobie coś
wyjątkowego. Po pierwsze okładka nie jest typowo książkowa. Jest sztywna i
delikatnie mięciutka, co dodaje jej delikatności. Pierwsza strona książki jest
wykończona tekturką, a nie kolejną kartką papieru fotograficznego. Niby nieznaczące
elementy, a tak wiele mogą zmienić.
Wielkim atutem tworzenia fotoksiążki od
Printu jest prostota. Nie musiałam ściągać kolejnego programu na dysk.
Wystarczył mi komputer z dostępem do sieci. Proces twórczy był dla mnie
przyjemnością. Godzinka spędzona na wygrzebywaniu zdjęć, układanie ich jak
tylko mi się podoba. Cudna sprawa. Muszę zacytować w tej chwili Magdę, bo
całkowicie zgadzam się z nią: "Mogłabym robić codziennie nową
fotoksiążkę". Z drugiej strony mieć taką kolekcję i drukować książki na
bieżąco to by było coś.



Wiem jedno do drukowanych zdjęć nie wrócę,
mimo, że jeszcze rok temu miałam taki plan. Jak dla mnie jest to w wielu
kwestiach nieekonomiczne !! Fotoksiążkę robimy w godzinkę i otrzymujemy gotowy
produkt. Drukując zdjęcia sporo czasu zajmuje nam wybranie tych wyjątkowych.
Następnie proces wkładania ich do albumu ( jeżeli trafią do albumu kiedykolwiek
) trwa troszkę czasu. Nie wspomnę już o tak wielu okazjach do wyjęcia zdjęcia z
albumu: bo drzewo genealogiczne trzeba zrobić, bo zeskanować dla kogoś, bo bo
bo !!!
Z czystym sumieniem polecam Wam
fotoksiążkę od Printu.
Dla chętnych mam zniżkę. Stwórzcie swoją
fotoksiążkę
z Printu i zachowajcie wspomnienia, które
tak szybko mogą przeminąć !!
ZNIŻKA 50 zł -----> KLIK
Fajnie jest mieć materialną pamiątkę samych siebie, która zatrzymuje na wieczność to, co w nas przemija. To nawet lepsze rozwiązanie od samych zdjęć.
OdpowiedzUsuńUwielbiam zdjęcia w każdej postaci, czy to są wywołane do albumy, czy też zrobione jako fotoksiążka. U mnie foldery proszą się abym w końcu je przeglądnęła i zrobiła generalny porządek, ale jak patrze na ich ilość to aż mi się odechciewa :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do nas http://zosinkowo.blogspot.com